Kabbalah.info - Kabbalah Education and Research Institute

Rodzina – jednostka wzajemnych ustępstw

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Jeśli chcemy rozmawiać z zewnętrzną publicznością o rodzinie, od czego lepiej zacząć rozmowę?

Odpowiedź: Zaleca się rozpocząć rozmowę od wyjaśnienia natury mężczyzny i kobiety, ponieważ to daje jakiąś podstawę. Jednak odkryć ich naturę należy z dystansem. Jest to bardzo poważny temat. 

Przede wszystkim konieczne jest, aby wyjaśnić, że rodzina jednak jest zbudowana nie na miłości, ale na szacunku, na wzajemnym uzupełnianiu się, na przyjaźni i wzajemnej pomocy, na dążeniu do zrozumienia drugiej osoby i, co najważniejsze, na wzajemnych ustępstwach.

Prawdziwy związek między mężczyzną i kobietą zbudowany jest na wzajemnych ustępstwach. My w żadnym wypadku nie poprawiamy partnera, nie staramy się mówić o jego wadach, a akceptujemy go takim, jakim jest, i staramy się być dopełnieniem do niego.

Człowiek przedstawia sobą egoistyczną substancję, skierowaną  wewnętrznie na korzyść dla siebie. Gdy obok niego znajduje się ktoś inny, a on nie może wykorzystać go dla siebie w każdej minucie, on dosłownie, jakby zostaje naelektryzowany i między nimi zaczynają lecieć iskry, ponieważ  drugi jest także egoistą.

Czy możemy w takim przypadku współistnieć pokojowo? Pewien okres życia, dopóki miłość nas oślepia, jesteśmy oszołomieni ze szczęścia, gotowi na wszystko. A kiedy to przechodzi i spadają z oczu łuski, widzę, że żyje obok takiego samego egoisty, jak ja sam. Ale spodziewałem się, że wszystko będzie dla mnie i będzie mi tak przyjemnie i dobrze z moją drugą połówką, i nagle – wszystko na odwrót. Znaczy, że konieczne jest, aby zorganizować to wszystko jakoś inaczej, ale już nie pod wpływem szalonej miłości, która „ogłupiła“ nas, a na trzeźwo, ze zdrowym rozsądkiem.

W jaki sposób dwa białkowe, egoistyczne stworzenia mogą dogadać się ze sobą? Tak stopniowo  doprowadzamy ludzi do tego, żeby zaczęli rozmawiać o swoich nieprostych relacjach neutralnie, mówiąc o nich, jak o czystej fizjologii.

Oni powinni konkretnie rozpatrywać nie jakieś rodziny, a wyjaśnić w ogóle, co to jest rodzina, kim jest człowiek, a to pomoże wyjść im z siebie, wyprowadzić na zewnątrz, ponieważ jeśli taki problemem istnieje u każdego – znaczy, że jest to wspólny problem. Zrzucą oni z siebie swoje wewnętrzne napięcie i przejdą do filozofii, mówiąc o ogólnym i objawiając naturę mężczyzny i kobiety.

W czymś są podobni, a w czymś – nie. Podobni w tym, że oboje są egoistami, a niepodobni w tym, że egoizm w każdym z nich wyraża się w różny sposób, w oparciu o ich hormonalny i psychologiczny system.

A potem możemy przejść do kolejnego problemu – problemu małżeństwa. Małżeństwo – jest to związek, a związek – to wzajemne uzupełnienie: ja potrzebuję jej, ona potrzebuje mnie.

Jeśli to zrozumiemy, będzie dla nas jasne, że istotą naszej natury jest otrzymywanie: ja ciągle chcę coś otrzymać od partnera. W taki sposób zaczynamy uczyć ludzi podstaw kabały.

Tutaj nie ma żadnych prowokacji! Chcę mieć czyste ubrania, ugotowany obiad, posprzątane mieszkanie. A moja żona chciałaby widzieć, że w domu jest mężczyzna, mąż, ojciec ze wszystkimi  wynikającymi z tego konsekwencjami. Czy to możliwe, aby spełnić wymagania partnera? Czy mamy do tego pragnienie?

Zakładając, że z reguły oboje pracujemy, mamy dzieci, niektóre obowiązki po pracy (bank, sklep i inne problemy), czy możliwe jest obiektywnie wymagać od męża/żony spełnienia wszystkich naszych wymagań?

Jeśli zobaczymy ogromną listę wzajemnych żądań, zrozumiemy, że tak naprawdę nigdy nie znał jeden drugiego. Ja nie zrozumiałem, co ona chce, przecież to nie jest moja natura. Ona nigdy nie powiedziała mi o tym, ale chciała, żebym sam zgadł.

Tak pokazujemy ludziom, że problem rodziny jest w tym, że jesteśmy egoistami: każdy siedzi i czeka, kiedy drugi go zaspokoi, nawet nie mówiąc o tym. Dlatego ona cały czas się dąsa i oczekuje, kiedy partner w końcu ją zrozumie.

Ta droga jest zupełnie niepoprawna. Spróbujmy zacząć nie od tego, żeby zbliżać się do siebie z daleka, zgodnie z listą wymagań: ja ustapiłem – ona ustapiła, ja zrobiłem coś dla niej, ona zrobiła coś dla mnie. Nawet jeśli pokażemy sobie nawzajem nasze listy, wszystko jedno, my ich nie wypełnimy.

Więc zróbmy prościej: zacznijmy ustępować i pobłażać sobie nawzajem, stańmy się nawzajem pomagającymi przyjaciółmi. Ja będę myślał o tym, co by dla niej zrobić, ona pomyśli o tym, co by uczynić dla mnie. Razem zaczynamy grę pod nazwą „metoda wzajemnych ustępstw”. To jest gra, ale my wchodzimy w nią. Każdy myśli, jak dać małżonkowi to, co chciałby teraz ode mnie otrzymać.

Jeśli będziemy wzajemnie współdziałać w takim formacie, to zaczniemy pielęgnować w sobie nawyk do takiego wzajemnego dialogu i w konsekwencji tego pojawi się w nas to, co nazywamy „wzajemną miłością”. To nie jest ten rodzaj miłości, kiedy całowaliśmy się pod gwiazdami, a miłość, która powstaje na podstawie wzajemnych ustępstw. My sami ją tworzymy i wtedy pojawia się nie „on” i „ona”, a wspólne to, co nazywa się rodziną lub parą.

Najważniejszą rzeczą jest to, aby pokazać partnerowi, że pomimo tego, że ja dosłownie kipię od rozdrażnienia i nie zgadzam się z nim, przeprowadzam wysiłek i spokojnie, jak gdyby nic się nie stało, zwracam się do niego.

Ustępstwa są przeprowadzane poprzez wzniesienie się ponad swój egoizm. I nie ukrywam tego, żeby nauczyć partnera, dać mu przykład. A jeśli jeden z małżonków nie może wznieść się ponad siebie, drugi powinien mu pomóc.

Człowiek musi włączyć w sobie przynajmniej dwa obrazy. Jeden obraz – to ja sam w sobie, nienawidzący w danym momencie moją drugą połowę. Z drugiej strony mimo to, ja teraz odnoszę  się do niej w prawidłowy sposób, normalnie, pięknie i ona widzi, że ja przezwyciężam siebie.

Powinniśmy grać w to. Nie mamy innego wyjścia, aby uratować rodzinę. Egoizm coraz bardziej rośnie. Nie teraz, to za kilka lat ludzie i tak nie będą w stanie żyć ze sobą. Oni powinni wejść w ten obraz, muszą go przeżyć, żeby pozostała w nich pamięć o nim.

A potem dajemy im zadanie, żeby do następnego dnia nie powiedzieli do siebie ani jednego złego słowa, a tylko uśmiechali się i otrzymywali przyjemność ze swojego wewnętrznego wzniesienia, przeciwstawienia się sobie.

Dlatego, że otrzymują oni przyjemność, po pierwsze, od tego, że powstrzymali się, a po drugie, że przy tym łączą się ze sobą, co daje im dodatkową przyjemność, której nie doświadczyli wcześniej. Innymi słowy, tutaj otrzymują duchowy komponent.

Rodzina – jest to jednostka, która rodzi się ze wzajemnych ustępstw, i w konsekwencji powstaje związek, zwany miłością. Pojawia się to tylko wtedy, gdy rozumiemy, jak powinniśmy się wzajemnie uzupełniać, i próbujemy to wykonać.

Co to znaczy: „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”? Znaczy to, że biorę jej (partnerki)pragnienia i staram się je napełnić. Ona bierze moje pragnienia i próbuje mnie napełnić.

Ale my nie mówimy ludziom o tym, ale po prostu doprowadzamy ich do wzajemnych ustępstw, do działań kabalistycznych w ramach rodziny.

I stopniowo nasza przeszła natura odchodzi gdzieś wewnątrz, a na nią nawarstwiają się nowewzajemne relacje do siebie nawzajem, które stają się naszym wspólnym osiągnięciem,współpracą, rodzinnym bogactwem. To właśnie w tym, wtedy rodzi się miłość. To się nazywa prawdziwa miłość: „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.”

Z rozmowy o rodzinie, 26.05.2014

 

Kabbalah for beginners